....świętach.
Zawsze ten czas, gdy możemy odpocząć i pobyć w gronie najbliższych mija szybko.
A jakie były w tym roku? U mnie spokojne, pogodne, mniej zdrowe, bo kichałam i prychałam,
smaczne........ale zawsze z uśmiechem i wielkimi planami na dalsze miesiące.
Postanowiłam rzucić w kąt "efekt rdzy", którym Was zanudzam przez ostatni czas,
bo teraz mam nową zabawkę.
A wszystko przez Beatę Wośkowiak i jej szkolenia w Lublinie, na który pojechałam.
Zobaczyłam jakie fajne rzeczy potrafi zrobić i też postanowiłam pójść w jej ślady.
Daleka droga jeszcze przede mną.....ale, ale......kto nie próbuje........i takie tam..
I tak oto powstał chustecznik
Zmykam zjeść jeszcze ciasto świąteczne......przecież nie może się zepsuć
Ściskam
Edyta
cudo zrobiłaś, powiem Ci że jestem pod wielkim wrazeniem , jest piekny
OdpowiedzUsuńja postawiłam skrzynkę niech stoi :))) nawet nic nie probowałam :))) oj strasznie o ile moge tak powiedzieć , a śadzę że mogę starsznie strasznie mi sie podoba
UsuńAlez cudnie wygląda!
OdpowiedzUsuńO kurczaki. Nie wiem co to za metoda i sposób ale jest przepiękny !
OdpowiedzUsuńJest niezwykły - jeszcze takiego nie widziałam!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam poświątecznie :)
Ale super efekt! Boski ten chustecznik.
OdpowiedzUsuńChustecznik jest rewelacyjny.
OdpowiedzUsuńno witaj kowalu ;-D,widzę, że jeżdzenie "na wschód" weszło ci w krew ;-)
OdpowiedzUsuń